Manifest

Naszym celem jest zapewnienie dostępu do ciekawych oraz unikatowych filmów wszystkim zainteresowanym. Strona ma charakter niekomercyjny i nie pobieramy od nikogo żadnych opłat. Wychodzimy naprzeciw zapotrzebowaniom, ponieważ obecnie panuje deficyt stron internetowych z ciekawymi filmami.

Mimo likwidacji Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk w 1989 roku w Polsce nadal dochodzi do ograniczania swobód obywatelskich w zakresie wolności wyrażania poglądów i twórczości artystycznej. Zmieniła się forma: miejsce oficjalnej cenzury prewencyjnej zajęła nieoficjalna cenzura represyjna, posługująca się naciskiem ekonomicznym, prawnym lub administracyjnym do tłumienia, zatrzymywania eliminowania tych dzieł sztuki i wypowiedzi, które nie są zgodne z ideologią polityczną, normami obyczajowymi, doktrynami religijnymi bądź polityką korporacyjną.

Korzystamy z wolności korzystania z dóbr kultury, które są prawem człowieka zapisanym w Powszechnej Deklaracji: "Każdy człowiek ma prawo do swobodnego uczestniczenia w życiu kulturalnym swojej społeczności, do korzystania ze zdobyczy kultury, do uczestniczenia w postępie nauki i do korzystania z jej dobrodziejstw".

Inicjatywa jest całkowicie niekomercyjna, nie przynosi dochodów, nie wyświetlamy dla Was reklam - w imię dobra społecznego.

 

Megacities

Megacities kraj: Austria/Niemcy
rok produkcji: 1999
czas trwania: 85 min
reżyseria: Michael Glawogger

Znany austriacki reżyser Michael Glawogger przypatruje się codziennym zmaganiom biedoty zamieszkującej wielomilionowe miasta, takie jak Bombaj, Meksyk, Moskwa i Nowy Jork.

Na wysypisku śmieci na obrzeżach miasta Meksyk El Kukin zaczyna pracę. Zaprzęga konia do dwukołowego wózka i wraz z kolegami wyrusza do miasta. Mkną ulicami, ścigają się. Dookoła ujadają psy, których pełno w całej stolicy. Zwierzęta szczekają także wówczas, gdy El Kukin dzwoni dzwonkiem, wzywając mieszkańców do skorzystania z jego konnej śmieciarki. Ale praca to nie wszystko. Po godzinach harówki mężczyzna wraz z kolegami bierze udział w meczu piłki nożnej na wysypisku. Naprawdę nazywa się Ernesto Martinez Libera i marzy o tym, aby być dobrym i znanym piłkarzem.

Druga półkula, Bombaj. Pełen ludzi pociąg powoli i ze stukiem sunie po torach. Wśród tłoczących się w otwartych przedziałach i okupujących stopnie wagonów podróżnych słychać głos małej dziewczynki. Śpiewa jakąś rzewną piosenkę, najpewniej fragment ścieżki dźwiękowej kinowego przeboju, w nadziei na rupię lub dwie. Pasażerowie w większości nie zwracają na nią uwagi, pogrążeni we własnych myślach. Pociąg sunie dalej, mijając położone tuż przy torach zabudowania. W niewielkich klitkach mieszczą się zakłady, pracują fryzjerzy, szewcy, farbiarze. Golibroda skrobie brzytwą szyję klienta, tuż obok, za ścianą, rzeźnik podrzyna gardła kurczakom. Nieopodal, brodząc głęboko w brudnej wodzie, śmieciarze przeczesują brzeg kanału w poszukiwaniu czegoś, co ma jakąkolwiek wartość.W przypominającej slumsy okolicy dzieci śledzą losy filmowych bohaterów, gromadząc się wokół długowłosego mężczyzny, który zarabia na chleb przy pomocy ręcznego projektora.
Bombaj, Meksyk, Moskwa, Nowy Jork. Za pomocą szklanego oka kamery znany austriacki reżyser Michael Glawogger przypatruje się codziennym zmaganiom biedoty zamieszkującej wielomilionowe megamiasta. Efektowne ujęcia i dynamiczny montaż sprawiają, że „Megacities” ogląda się z zapartym tchem.

Film zdobył nagrody na międzynarodowych festiwalach w San Francisco, Sao Paulo, Vancouver oraz wiedeńskim Viennale.